Podróże - RUMUNIA
- sjak
- Posty: 2521
- Rejestracja: 20 sie 2011, o 14:17
- Samochód: Inny
- Silnik: Inny
- Aktualnie: 240 KM, 350 Nm
- Imię: Sławek
- Lokalizacja: Ryki lubelskie
- Kontakt:
Podróże - RUMUNIA
Zakładam wątek pod wpływem prośby DATO. Tak swoją drogą, myślę, że nie głupio byłoby wyodrębnić cały dział poświęcony podróżowaniu - co Ty na to, Misiek?
Przez Rumunię jeździłem przez ostatnie 3 lata. Muszę powiedzieć, że zmiany w infrastrukturze zachodzą tam potwornie (jak na nasze realia) szybko. Jeszcze 2 lata temu były odcinki, takie po 150-200 km, gdzie nie dało się zapiąć czwórki. Teraz główniejszymi drogami przejeżdża się znacznie lepiej niż polskimi krajówkami. Korki oczywiście są, są większe niż u nas, ale znacznie rzadziej. Pod tym względem się wyrównuje. Natomiast kultura i umiejętności jazdy - tu powinniśmy się wstydzić. W ogóle Rumuni to oddzielny temat. Po pierwsze, błędnym stereotypem jest postrzeganie ich przez pryzmat tego, co widać na polskich ulicach. Romowie, bo o nich mowa, wyraźnie dzielą się tam na 2 klasy - bogatych (naprawdę bogatych) i żyjących w slamsach. I właśnie to tych ostatnich najlepiej znamy. Zapewniam, że u nas mają o wiele lepsze życie, niż u siebie w kraju. Tam są po prostu izolowani i wręcz odganiani od całej reszty.
Natomiast zdecydowaną większość społeczeństwa stanowią "normalni" biali Rumuni, wyglądam i karnacją przypominający naszych górali.
Poznałem ich bliżej w niezbyt szczęśliwych dla siebie okolicznościach, kiedy rozleciał mi się silnik w Subaru. Stoję na poboczu, w szczerolopu, przerażony (wiadomo, stereotypy, jak tu się w ogóle dogadać) nie wiadomo skąd w czasie nie przekraczającym 5 min zjawia się policja. Okazuje się, że z porozumieniem nie ma problemu, ponieważ angielski jest w dość swobodnym ich władaniu. Krótka rozmowa, oględziny i tel po pomoc drogową. Do najbliższego miasta (Alba Julia) jakieś 30 km. Po 40 min zjawia się laweta, nas do szoferki, samochód na grzbiet i do serwisu - niestety Sachsa, bo Subaru w Rumuni są tylko, i najbliższy w Bukareszcie. Pytanie o koszt zaholowania (30 km) - i odpowiedź laweciarza, gdzie opada mi szczęka nie zazdroszczę wam takiego przeżycia, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Wystarczy 100 lei - dla niewtajemniczonych - ceny w Rumuni są porównywalne z naszymi (z wyjątkiem knajp, które są znacznie tańsze), a 1 RON to ok 90 gr. Ponieważ nie mamy, gość nie chce przyjąć EUR, proponuje, że jak będziemy rozliczać się w warsztacie, to żeby dopłacić dla niego tą stówę. OK. W warsztacie - kawa, herbata, czekolada dla dzieci. Rozbiórka silnika. Okazuje się, że pęknięty wał i nic na szybko nie da się zrobić. Trudno, chcemy wypożyczyć samochód. Gość siada na telefonie i obdzwania wszystko co możliwe. Najbliższy wystarczający dla nas udaje mu się znaleźć w Bukareszcie - ale nie ma sprawy, ściągają go tu dla nas. Tylko trzeba poczekać - ok 4 godzin. W takim razie propozycja - wywieziemy Was do miasta, jest tu co zwiedzać (a naprawdę jest), a jak będziecie zmęczeni, to dzwońcie, podjedziemy po was. Ok. Zwiedzamy, podejmujemy pieniądze, decydujemy się wrócić taksówką. W taxi - można się dogadać po angielsku. Swobodnie. Jazda - ok 20 min, facet opowiada nam historię grodu, dojeżdżamy na miejsce. Rachunek - 7 lei. Jeszcze parę minut oczekiwania -jest samochód. Doblo, bo Doblo, ale jest. Płacimy za holowanie, Subaru zostawiamy w warsztacie, zabierzemy go w drodze powrotnej (Subaru z Polski przyśle lawetę na umówiony termin po samochód i nas)
Powrót - Jest laweta, Rumuni pomagają go zapakować, pytanie o koszty (w końcu rozebrali cały silnik) i postoju pojazdu przez 2 tygodnie. Odpowiedź - szczęśliwej drogi, nic nie zrobiliśmy, nic się nam nie należy
To rok temu. Co do noclegów. Bardzo rozbudowana baza noclegowa, cała masa moteli, tanio, i ZAWSZE mieliśmy to szczęście, że do kolacji wjeżdżało nam po kieliszku domowego ich wyrobu, oczywiście na koszt firmy. Generalnie ludzie swoim podejściem i otwartością przypominają mi Polaków sprzed 89.
Pomimo rozbudowanej bazy noclegowej znalezienie czegoś na no sobota/niedziela graniczy z cudem. I akcja już z tego roku - przeginam w zabudowanym, halt. 78/50. Mandat - 280 RON, ale jeśli płacę na miejscu, to 140 (z pokwitowaniem, bez żadnej zdrady). Zapłaciłem. Potem luźna już rozmowa - tłumaczę, że nie mogę znaleźć noclegu, na co policjant bierze w garść komórkę i zaczyna obdzwaniać wszystkie motele w okolicy. Bez komentarza. Znalazł - 60 km dalej. Jest w nim wesele, ale wolne pokoje (jechaliśmy w 2 rodziny) też się znalazły. Ładujemy się na górę, jeszcze dobrze nie rozgościliśmy, a tu stukanie do drzwi - bimber (skądinąd świetny) i zagrycha. Skoro już jesteśmy, to MUSIMY wypić za zdrowie młodych ...
Dodatkowo, czy czegoś nie potrzebujemy, co zjedzą dzieci, bo knajpa zajęta a pewnie są głodne.
I jeszcze drobna uwaga - znów wbrew obiegowej opinii, złodziejstwo jest na o wiele niższym poziomie niż u nas. A widoki -niepowtarzalne. Ale to już na innego posta
Przez Rumunię jeździłem przez ostatnie 3 lata. Muszę powiedzieć, że zmiany w infrastrukturze zachodzą tam potwornie (jak na nasze realia) szybko. Jeszcze 2 lata temu były odcinki, takie po 150-200 km, gdzie nie dało się zapiąć czwórki. Teraz główniejszymi drogami przejeżdża się znacznie lepiej niż polskimi krajówkami. Korki oczywiście są, są większe niż u nas, ale znacznie rzadziej. Pod tym względem się wyrównuje. Natomiast kultura i umiejętności jazdy - tu powinniśmy się wstydzić. W ogóle Rumuni to oddzielny temat. Po pierwsze, błędnym stereotypem jest postrzeganie ich przez pryzmat tego, co widać na polskich ulicach. Romowie, bo o nich mowa, wyraźnie dzielą się tam na 2 klasy - bogatych (naprawdę bogatych) i żyjących w slamsach. I właśnie to tych ostatnich najlepiej znamy. Zapewniam, że u nas mają o wiele lepsze życie, niż u siebie w kraju. Tam są po prostu izolowani i wręcz odganiani od całej reszty.
Natomiast zdecydowaną większość społeczeństwa stanowią "normalni" biali Rumuni, wyglądam i karnacją przypominający naszych górali.
Poznałem ich bliżej w niezbyt szczęśliwych dla siebie okolicznościach, kiedy rozleciał mi się silnik w Subaru. Stoję na poboczu, w szczerolopu, przerażony (wiadomo, stereotypy, jak tu się w ogóle dogadać) nie wiadomo skąd w czasie nie przekraczającym 5 min zjawia się policja. Okazuje się, że z porozumieniem nie ma problemu, ponieważ angielski jest w dość swobodnym ich władaniu. Krótka rozmowa, oględziny i tel po pomoc drogową. Do najbliższego miasta (Alba Julia) jakieś 30 km. Po 40 min zjawia się laweta, nas do szoferki, samochód na grzbiet i do serwisu - niestety Sachsa, bo Subaru w Rumuni są tylko, i najbliższy w Bukareszcie. Pytanie o koszt zaholowania (30 km) - i odpowiedź laweciarza, gdzie opada mi szczęka nie zazdroszczę wam takiego przeżycia, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Wystarczy 100 lei - dla niewtajemniczonych - ceny w Rumuni są porównywalne z naszymi (z wyjątkiem knajp, które są znacznie tańsze), a 1 RON to ok 90 gr. Ponieważ nie mamy, gość nie chce przyjąć EUR, proponuje, że jak będziemy rozliczać się w warsztacie, to żeby dopłacić dla niego tą stówę. OK. W warsztacie - kawa, herbata, czekolada dla dzieci. Rozbiórka silnika. Okazuje się, że pęknięty wał i nic na szybko nie da się zrobić. Trudno, chcemy wypożyczyć samochód. Gość siada na telefonie i obdzwania wszystko co możliwe. Najbliższy wystarczający dla nas udaje mu się znaleźć w Bukareszcie - ale nie ma sprawy, ściągają go tu dla nas. Tylko trzeba poczekać - ok 4 godzin. W takim razie propozycja - wywieziemy Was do miasta, jest tu co zwiedzać (a naprawdę jest), a jak będziecie zmęczeni, to dzwońcie, podjedziemy po was. Ok. Zwiedzamy, podejmujemy pieniądze, decydujemy się wrócić taksówką. W taxi - można się dogadać po angielsku. Swobodnie. Jazda - ok 20 min, facet opowiada nam historię grodu, dojeżdżamy na miejsce. Rachunek - 7 lei. Jeszcze parę minut oczekiwania -jest samochód. Doblo, bo Doblo, ale jest. Płacimy za holowanie, Subaru zostawiamy w warsztacie, zabierzemy go w drodze powrotnej (Subaru z Polski przyśle lawetę na umówiony termin po samochód i nas)
Powrót - Jest laweta, Rumuni pomagają go zapakować, pytanie o koszty (w końcu rozebrali cały silnik) i postoju pojazdu przez 2 tygodnie. Odpowiedź - szczęśliwej drogi, nic nie zrobiliśmy, nic się nam nie należy
To rok temu. Co do noclegów. Bardzo rozbudowana baza noclegowa, cała masa moteli, tanio, i ZAWSZE mieliśmy to szczęście, że do kolacji wjeżdżało nam po kieliszku domowego ich wyrobu, oczywiście na koszt firmy. Generalnie ludzie swoim podejściem i otwartością przypominają mi Polaków sprzed 89.
Pomimo rozbudowanej bazy noclegowej znalezienie czegoś na no sobota/niedziela graniczy z cudem. I akcja już z tego roku - przeginam w zabudowanym, halt. 78/50. Mandat - 280 RON, ale jeśli płacę na miejscu, to 140 (z pokwitowaniem, bez żadnej zdrady). Zapłaciłem. Potem luźna już rozmowa - tłumaczę, że nie mogę znaleźć noclegu, na co policjant bierze w garść komórkę i zaczyna obdzwaniać wszystkie motele w okolicy. Bez komentarza. Znalazł - 60 km dalej. Jest w nim wesele, ale wolne pokoje (jechaliśmy w 2 rodziny) też się znalazły. Ładujemy się na górę, jeszcze dobrze nie rozgościliśmy, a tu stukanie do drzwi - bimber (skądinąd świetny) i zagrycha. Skoro już jesteśmy, to MUSIMY wypić za zdrowie młodych ...
Dodatkowo, czy czegoś nie potrzebujemy, co zjedzą dzieci, bo knajpa zajęta a pewnie są głodne.
I jeszcze drobna uwaga - znów wbrew obiegowej opinii, złodziejstwo jest na o wiele niższym poziomie niż u nas. A widoki -niepowtarzalne. Ale to już na innego posta
- dato
- Posty: 3479
- Rejestracja: 1 mar 2012, o 00:33
- Samochód: Inny
- Silnik: Inny
- Aktualnie: Było: 207,4@419,2Nm
- Imię: Darczysław...
- Lokalizacja: Mazowieckie
Odp: Podróże - RUMUNIA
Ładna relacja. Aż zaczynam żałować, że skrzynia w fiacie kilka lat temu skapitulowała mi dopiero w Słowacji
- grzesiu26
- Posty: 2705
- Rejestracja: 30 sty 2011, o 19:15
- Samochód: Superb II combi 4x4
- Silnik: 2.0TDI (170KM) CFGB
- Imię: Grzesiek
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Podróże - RUMUNIA
Wywołany do tablicy przez dato napiszę też coś od siebie.
Ja jeżdżę do Rumunii od prawie 4 lat, a w ostatnich 2 latach jestem tam prawie raz w miesiącu.
Jeśli miałbym pisać swoje wrażenia to praktycznie napisałby to samo co sjak.
sjak - wobec tego postaram się uzupełnić zdjęciami to co Ty napisałeś - mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe że się podłączam pod Twoją wypowiedź
Więc tak...
DOMY BOGATYCH ROMÓW
TEN JESZCZE W BUDOWIE:
STAN WIĘKSZOŚCI GŁÓWNYCH DRÓG (STAN NA 06.2012)
MIASTA W WIĘKSZOŚCI NIE MAJĄ OBWODNIC
WSPOMNIANE WIDOKI
KANION NIE DALEKO JEZIORO LACU ROSU (TRASA MIĘDZYNARODOWA)
ZAMEK PELES
SŁYNNA TRASA TRANSFOGALSKA
I JESZCZE RAZ TRASA TRANSFOGALSKA NA SZCZYCIE
ZNANA PERSONA Z RUMUNII
RUMUŃSKI BIMBER - W RUMUNII ZNANY JAKO "PALINKA" PODANY W KNAJPIE
I NA KONIEC SŁYNNE JUŻ U NAS LOGANY PRZED HOTELEM NA POSTOJU TAXI (YELLOW TAXI JAK W NIU JORKU )
Ja jeżdżę do Rumunii od prawie 4 lat, a w ostatnich 2 latach jestem tam prawie raz w miesiącu.
Jeśli miałbym pisać swoje wrażenia to praktycznie napisałby to samo co sjak.
sjak - wobec tego postaram się uzupełnić zdjęciami to co Ty napisałeś - mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe że się podłączam pod Twoją wypowiedź
Więc tak...
DOMY BOGATYCH ROMÓW
TEN JESZCZE W BUDOWIE:
STAN WIĘKSZOŚCI GŁÓWNYCH DRÓG (STAN NA 06.2012)
MIASTA W WIĘKSZOŚCI NIE MAJĄ OBWODNIC
WSPOMNIANE WIDOKI
KANION NIE DALEKO JEZIORO LACU ROSU (TRASA MIĘDZYNARODOWA)
ZAMEK PELES
SŁYNNA TRASA TRANSFOGALSKA
I JESZCZE RAZ TRASA TRANSFOGALSKA NA SZCZYCIE
ZNANA PERSONA Z RUMUNII
RUMUŃSKI BIMBER - W RUMUNII ZNANY JAKO "PALINKA" PODANY W KNAJPIE
I NA KONIEC SŁYNNE JUŻ U NAS LOGANY PRZED HOTELEM NA POSTOJU TAXI (YELLOW TAXI JAK W NIU JORKU )
- sjak
- Posty: 2521
- Rejestracja: 20 sie 2011, o 14:17
- Samochód: Inny
- Silnik: Inny
- Aktualnie: 240 KM, 350 Nm
- Imię: Sławek
- Lokalizacja: Ryki lubelskie
- Kontakt:
Re: Podróże - RUMUNIA
To jest chyba jedna z najpiękniejszych tras ma świecie. 130 niezapomnianych kilometrów. Muszę jeszcze zaatakować Transalpinę - miało to być w zeszłym roku, ale ... Subaru
-
- Posty: 336
- Rejestracja: 29 mar 2012, o 08:09
- Samochód: Superb II
- Silnik: 2.0TDI (170KM) CFGB
- Aktualnie: 175
- Imię: EMIL
- Lokalizacja: PIASTÓW
- Kontakt:
- sjak
- Posty: 2521
- Rejestracja: 20 sie 2011, o 14:17
- Samochód: Inny
- Silnik: Inny
- Aktualnie: 240 KM, 350 Nm
- Imię: Sławek
- Lokalizacja: Ryki lubelskie
- Kontakt:
Re: Podróże - RUMUNIA
No to jeszcze ja się dorzucę z obrazkami (ze wspomnianej wcześniej trasy, tylko tym razem jej dolnego odcinka)
1. Żółtą strzałką zaznaczyłem, gdzie dalej ona prowadzi. Innej drogi brak
2. Ruiny prawdziwego zamku Draculi (który jest postacią historyczną), swoją "sławę" wampira zyskał przez bycie bardzo krwawym władcą Transylwanii
1. Żółtą strzałką zaznaczyłem, gdzie dalej ona prowadzi. Innej drogi brak
2. Ruiny prawdziwego zamku Draculi (który jest postacią historyczną), swoją "sławę" wampira zyskał przez bycie bardzo krwawym władcą Transylwanii
- sjak
- Posty: 2521
- Rejestracja: 20 sie 2011, o 14:17
- Samochód: Inny
- Silnik: Inny
- Aktualnie: 240 KM, 350 Nm
- Imię: Sławek
- Lokalizacja: Ryki lubelskie
- Kontakt:
Re: Podróże - RUMUNIA
A tak z innej parafii: oprócz takich widoków można zobaczyć coś baaaaardzo "klimatycznego". Scenki 3:
1) Droga krajowa. Jedzie osiołek, ciągnie dwukółkę (bardzo popularny tam na wsiach widok). Na dwukółce w półleżącej pozycji autochton, jedna noga wywalona przez burtę, rozmawiający przez komórkę
2) Ta sama droga. Stara Dacia, przyczepka, na przyczepce pies. Zamykający się szlaban na przejeździe kolejowym, kierowca nie reaguje. Szlaban wali w dach Dacii, spada na przyczepkę, pies robi unik. Cały zestaw zatrzymuje się na środku torów. Z budki dróżnika nieśpiesznie wychodzi dwóch gości, ręcznie podnoszą szlaban, Dacia odjeżdża. Wszystko wyglądało tak, jakby takie sceny zdarzały się tam co chwilę, żadnego zdziwienia czy pośpiechu.
3) To 2 lata temu. Autostrada pod Bukaresztem. Dacia z przyczepką. Na przyczepce jakaś maszyna, ale niczym nie przywiązana. Ale zabezpieczona. W wyjątkowy sposób. Na przyczepce po prostu stoi 2 gości i ją trzyma. Całość podróżuje ok 60 km/h
A tak swoją drogą - policja tamtejsza po autostradzie jeździ nieoznakowanym M3
1) Droga krajowa. Jedzie osiołek, ciągnie dwukółkę (bardzo popularny tam na wsiach widok). Na dwukółce w półleżącej pozycji autochton, jedna noga wywalona przez burtę, rozmawiający przez komórkę
2) Ta sama droga. Stara Dacia, przyczepka, na przyczepce pies. Zamykający się szlaban na przejeździe kolejowym, kierowca nie reaguje. Szlaban wali w dach Dacii, spada na przyczepkę, pies robi unik. Cały zestaw zatrzymuje się na środku torów. Z budki dróżnika nieśpiesznie wychodzi dwóch gości, ręcznie podnoszą szlaban, Dacia odjeżdża. Wszystko wyglądało tak, jakby takie sceny zdarzały się tam co chwilę, żadnego zdziwienia czy pośpiechu.
3) To 2 lata temu. Autostrada pod Bukaresztem. Dacia z przyczepką. Na przyczepce jakaś maszyna, ale niczym nie przywiązana. Ale zabezpieczona. W wyjątkowy sposób. Na przyczepce po prostu stoi 2 gości i ją trzyma. Całość podróżuje ok 60 km/h
A tak swoją drogą - policja tamtejsza po autostradzie jeździ nieoznakowanym M3