Stawiam na to co Ty piszesz Enriquez, właśnie przebadałem ten układ i:Enriquez pisze:Lepiej sobie ustawić zwłokę na 1,5 sekundy zamiast wyłączać całkowicie. Czasem może się przydać i wtedy trzymamy wajchę aż lampy się przepłuczą.
Wężyki możesz zdjąć ze spysków jak odchylisz trochę nadkole. Zdejmowanie zderzaka to trochę rzeźba, ale dla ASO to 5 minut roboty - filozofii ZERO.
Ja stawiam na to, że w środku wężyka jest jakiś paproch po produkcji i blokuje wejście.
1. Działający spryskiwacz, gdy się go wyciągnie od razu "oddaje" przez dysze płyn grawitacyjnie, a ze zbiorniczka ubywa. (zalane po brzegi i widać było jak ubywał).
2. Wyjęcie niedziałającego nie powoduje nic, ani ubytku, ani wycieku przez dysze, czyli nie ma drożności na drodze zbiornik - spryskiwacz.
3. Gdyby wężyk był wypięty na wysokości pompki to by ze zbiorniczka ubywało grawitacyjnie, tak jak to było w przypadku z pkt 1.
4. Jak to "QRWA" możliwe, że przy montażu zagięli/ścisnęli wężyk i nie wyszło to "niedziałanie" na odbiorze końcowym i przy przygotowaniu do odbioru???
Wkurwia mnie to, że muszę teraz wszystko reorganizować, przez jebany spryskiwacz, czyli przesuwać nakładanie ceramiki na samochód, bo "ktoś" spartolił prostą rzecz.
Ciekawe ile auta trzeba rozebrać, żeby" zbadać cały wężyk? może się okazać, że odkręcą śruby, zderzak popuści i "Alleluja" spryskiwacz ruszy.