SE7 pisze: ↑2 cze 2020, o 17:37
No ładnie po mnie pojechałeś, wiesz więcej i w tym tkwisz twoja sprawa. Mnie z dezynfekcji rozliczają klienci po pobranych wymazach.
Co do mierników napisałem ile kosztują ( zdecydowanie więcej niż tanie generatory ozonu ) - mało kogo stać na taki wydatek aby to było "profi".
Na węch wiele nie zdziałasz, próg szkodliwości ozonu wynosi 0,1ppm i wyłącznie kalibrowany miernik jest to w stanie wykazać.
Napisałem wyraźnie, że na pewno nie wiem więcej na temat dezynfekcji
Ale usuwając zapach psa nikt nie będzie robił wymazu
jak się specjalizujesz w dezynfekcji "czerwonych" stref, bo chyba tak je nazywają - to zapewne nie tylko czujnik O3 posiadasz, ale i jakieś lampy UV itd...
naprawdę nie znam się na tym. Ale do usuwania zapachu psa czy dezynfekcji klimy w samochodzie, gdzie praktycznie w ciągu kilku godzin ponownie dostarczamy z zewnątrz zarodniki grzybów/pleśni - to czujnik stężenia O3 nie jest raczej konieczny
Można to robić na czuja - w przenośni i dosłownie. Wstawiam ozonator, włączam wewnętrzny obieg na 15 minut, później kilka godzin wietrzenia i spokój ze smrodami z klimy. Elektronika jest naprawdę dość odporna, bardziej obawiałbym się odbarwienia tkanin/skóry czy reakcji tworzyw - ale nie widziałem żadnych skutków ubocznych, a raz w roku funduję swoim czterołapom takie spa
.
W swojej działce też czasami widzę, że do prostych i mało skomplikowanych projektów (zajmuję się zarządzaniem projektami) próbują ludzie stosować narzędzia i techniki z megakorporacji. No można,... tylko po co? Więcej czasu schodzi na wypełnianie tabel, raportów niż na bardziej potrzebną rozmowę z ludźmi. Duża kasa, duże ryzyko to i "duże" narzędzia. Małe ryzyko - to można sobie całe zarządzanie odpuścić - samo wyjdzie. Muchę też łatwiej zabić packą niż rakietą balistyczną, chociaż na pewno rakieta daje większy efekt
Zamiast profi często wystarcza po prostu dobre