Jak to po co? Żeby w sytuacjach kiedy nie było naszej winy udowodnić, że jej nie było.Ludzie łżą i jak przyjedzie policja do stłuczki/wypadku to przekręcą fakty tak, żeby wyszło na Twoją winę. A wtedy jest słowo przeciwko słowu i nie wiadomo komu uwierzą.
Mój brat miał kiedyś sytuację, że z chodnika pod jego jadące auto zjechała ciężarówka tyłem i krawędzią przeorała mu cały bok w aucie. Przyjechały smerfy a kierowca ciężarówki stwierdził, że w czasie zdarzenia był 50 metrów od samochodu, a samochód był tak zaparkowany. Policja dała mu wiarę
i brat dostał mandat a naprawiał z AC.
Podobnie może być z czerwonym światłem na skrzyżowaniu. Ty przejeżdżasz prawidłowo a smerf Cię łapie i mówi, że na czerwonym. Jak inaczej udowodnisz? Albo (sam miałem taką sytuację), przejeżdżasz na pomarańczowym i nagle stajesz w miejscu, bo jakiś idiota przechodzi przez jezdnię poza pasami. Zanim zjedziesz ze skrzyżowania to mija dodatkowo 5-7 sekund. A na skrzyżowaniu fotoradar indukcyjny, który daje foty za przejazd na czerwonym. Nie wiem czy ta sytuacja się kwalifikuje (nie wiem gdzie zatopiony jest kabel pomiarowy od indukcji) ale do mnie fota jeszcze nie przyszła
I przykład z wczoraj: skręcam w prawo, czerwone światło, zielona strzałka. Godziny szczytu więc powolutku wtaczam się na pasy żeby wcisnąć się do ruchu i nagle przelatuje mi babka na rowerze 20 km/h 0,5 od auta.
Ja w szoku, myślę sobie różne niecenzuralne słowa, rozglądam się, ruszam i przelatuje mi rowerem koleś 30 km/h, tym razem ocierając się już o samochód (na szczęście #%@# rys nie zrobił
). Przecież jakby przyjebał to poskładałby się jak scyzoryk i pogruchotał kości. I weź udowadniaj, że miałeś zieloną strzałkę. Oczywiście wina po ich stronie bo nie wolno jeździć rowerem po pasach ale z wideorejestratorem problemu nie byłoby na 100%.