Pitolicie o tych ofertach. Nie ma na tych dokumentach, ani w mailach z ofertami
żadnej informacji o tym, że oferta jest objęta jakąkolwiek tajemnicą, poufnością czy innym sekretem.
Są salony (z mojego małego doświadczenia większość), w których sprzedawca ma Cię w dupie, jesteś jakąś karą która go spotkała i przerwała mu pisanie sprośnych smsów do kuzynki w sobotę. "Panie, auta tak się sprzedają, że klienci się licytują kto więcej zapłaci", "3% to marża całego salonu", "w markach premium to dają upusty >5%" i inne tego typu pitolenia, a na pytania merytorycznie już tak chętnie nie chcą odpowiadać, jazdę próbną danym egzemplarzem proponują w salonie 500km dalej etc. I jak mówisz takiemu Mirkowi, że masz większy upust gdzieś indziej nagle się wyłącza tryb giełdowego biznesmena. Tak w ogóle to część sprzedawców wręcz
wymaga pokazania oferty z innego salonu, żeby dalej pogadać. Skoro salony same sobie gotują taki los, to nie ma co mieć pretensji do klientów - wymagając pokazania dokumentu z innego salonu automatycznie dajesz klientowi sygnał, że te oferty to są nic nie warte papierki.
No i teraz powiedzcie mi za co ja mam płacić takiemu gościowi, co nie wie czym się różni DSG 7-mio od DSG 6-cio biegowej i nawet nie podejdzie jak oglądam auto, chociaż jestem sam w salonie? Jakbym w pierwszym salonie, do którego wpadłem, został obsłużony kompetentnie, to pewnie bym wziął te 3 czy 4% i był zadowolony. Ale skoro sprzedawcy mają mnie w poważaniu, to ja też nie będę zgrywał bohatera w imię nie wiadomo czego. I to nie chodzi o 100 czy 500zł, mówimy o różnicach kilku tysięcy, co być może relatywnie do ceny auta jest niewielką różnicą, ale jakby mi ktoś zaoferował 3k za wysłanie 5 maili jako fuchę, to bym brał i nie marudził, bo zwrot z inwestycji czasu jest ogromny.
I nie ma co płakać nad tymi biednymi salonami, zakładam że jak ktoś mi daję jakąś ofertę, to nie dopłaca do tego samochodu. Nie jestem z branży, ale domyślam się, że są różne poziomy na których sprzedaż auta przynosi jakiś "zysk", bezpośredni (marża) lub pośredni (premie itp.) i salon/sprzedawca na sprzedaży generalnie nie traci - albo coś robi baaardzo źle
No i potem trafiasz na takiego Jarka, który ogarnia, zna odpowiedzi, daje dobrą cenę i warto gonić przez ponad pół kraju, nie za tym upustem, tylko za sprzedawcą. Problemem są salony i ich olewcze podejście do klienta przy zakupie za kupę kasy! Cena jest pochodną i przynajmniej w moim przypadku wynika z faktu, że skoro salon nie daje mi żadnej wartości dodanej, to za co mam płacić? Skoro i tak wszystkiego muszę się dowiadywać sam, dajcie mi formularz do SAP to sobie sam zamówię, z domu, bez użerania się i jeżdżenia po całym mieście. Przy takiej obsłudze usługi typu carly.pl mają sukces w kieszeni.
Być może jestem jakimś frustratem, chociaż wydaje mi się, że nie
Nie oszczędzam chorobliwie pieniędzy, nie szukam upustów, nie jeżdżę na zakupy 10km dalej bo taninej 5zł, nie wiem ile kosztuje benzyna na stacjach w pobliżu... Coś w tych salonach po prostu nie działa tak jak powinno, może przy flotowych zakupach jest inaczej, może miałem pecha, nie wiem. Wiem, że za taką jakość obsługi chcę zapłacić nic lub prawie nic.